Nigdy do tej pory nie zajmowałam się docoupage. Dlatego udałam się na zajęcia w ArtPark w Warszawie, żeby przekonać się co to jest.

W sierpniu w Warszawie odbywa się sporo imprez artystycznych. Niestety leje, zimno, pogoda marna. Lato chyba skończyło się w połowie sierpnia i deszcz psuje ciekawe imprezy.

Tydzień kultury żydowskiej Warszawa Singera także obfituje w ciekawe imprezy artystyczne, chociaż kultura żydowska obraca się bardziej w dziedzinie muzyki i literatury. W tym roku jest trochę mniej tego co mnie interesuje – historia, obyczaje, symbolika. Byłam na warsztatach rysowania Hamsy i tworzenia Drzewa Życia.

ArtPark to impreza organizowana przez Centrum Kultury Śródmieście i obejmuje warsztaty plastyczne, na  szczęście w zadaszonych altanach, więc deszcz nam nie straszny. Akurat dziś lało solidnie.  Wybrałam zajęcia decoupage prowadzone przez panią Marię Tymendorf  bo chciałam zobaczyć co to jest.

Okazało się, że jest to genialna zabawa, wcale nie trudna. Przyszły uczestniczki bez doświadczenia w decoupage, emerytki, młode dziewczyny, pare mam z dziećmi, i wszystkie uzyskały przepiękne efekty.

Decoupage polega na oklejaniu jakichś przedmiotów obrazkami wyciętymi z serwetek lub gazet. Oklejać można praktycznie wszystko. My oklejaliśmy doniczki ale decoupaguje się szkło, plastik, ceramikę, drewno, praktycznie wszystko. Jest to metoda na wykorzystanie ciekawych kształtów, pojemników, które możemy ładnie ozdobić i wykorzystać.

Wadą całej sprawy jest fakt, że farby i lakiery używane do decoupagowania są drogie. Również serwetki, z których się wycina lub wyrywa wzory trzeba kupić. Kiedyś jako dziecko zbierałam serwetki. Co ja zrobiłam z tą kolekcją? Nawet już nie pamiętam.  Decoupage to jednak zajęcie brudne i trzeba odpowiednio zabezpieczyć mieszkanie. Używa się tu farb akrylowych, które tak szybko zasychają, że można sobie zniszczyć ubranie lub dywan.

Wracając do technologii opowiem pokrótce to co zaobserwowałam na zajęciach.

  1. najpierw malujemy przedmiot farbą akrylową ciemną i czekamy aż wyschnie
  2. następnie pokrywamy przedmiot lakierem do spękań, który powoduje pojawienie się rodzaju patyny, spękanej powierzchni. Czekamy aż wyschnie.
  3. malujemy powierzchnię farbą akrylową białą. My malowaliśmy białą, ale myślę że może być też inna w jasnym kolorze. Następnie w trakcie wysychania powinny pojawić się ciekawe spękania.
  4. wycinamy lub wyrywamy z serwetki jakieś obrazki i naklejamy je na nasz przedmiot przy pomocy czegoś co jest jednocześnie klejem i lakierem. Malujemy klejem po wierzchu starając się  aby serwetka się nie pozaginała. Widziałam, że można też naklejać obrazki wycięte z gazet i czasopism ale my naklejaliśmy serwetki. Czekamy aż wyschnie.
  5. pokrywamy nasz przedmiot kilkoma warstwami lakieru – lakierujemy – czekamy aż wyschnie i lakierujemy drugi raz. Niektóre decouparzystki lakierują do 20 razy.

I to jest cała technika. Wcale nie jest trudne.  Efekty są przepiękne.

Nie przeczę, że mi się ta technika podoba. Ale akurat u mnie występuje problem techniczny. Mam zwierzaki, które wszędzie łażą i nie miałaby gdzie postawić moich wyrobów do wyschnięcia. Poza tym włosie przylepiałoby się do lakieru. Na warsztacie suszyliśmy suszarkami do włosów, żeby mozna było nasze prace zrobić jednego dnia i zabrać do domu.  Normalnie odstawia się gdzieś do wyschnięcia.

Niemniej jednak cieszę się, że poznałam tę technikę.  Kto wie czy kiedyś się tym nie zajmę bo jestem pod wrażeniem.

Doniczkę powyżej zrobiłam nalepiając obrazek konwalii wyrwany z serwetki. Serwetkę nakleja się najpierw a potem lakieruje. Nakleiłam 3 kwiatki – jeden na całej doniczce a 2 do góry nogami jakby zwieszające sie z brzegu.

Następnego dnia była piękna pogoda i na decoupage zjawiło się sporo ludzi. Spory tłok i dużo chętnych do suszenia suszarką. Poprzedniego dnia lał deszcz i było dość zimno i frekwencja była mniejsza.  Tym razem niby już wiedziałam jak się to wszystko robi ale zrobiłam pare pomyłek i musiałam wszystko zmywać.

Tym razem robiliśmy szkło.

Wazonik robi się na tej samej zasadzie co doniczkę. Tym razem wyszły mi piękne spękania.

 

Szklaną miseczkę lub talerz robi się inaczej. Najpierw nakleja się obrazki na spodzie talerza, potem lakieruje. Następnie maluje się cały spód. Dla mnie nie starczyło talerzy bo się spóźniłam, ale inne osoby malowaly białym i żóltym tak aby powstały pięknie cieniowania.

Zastanawiam się jak zrobić spekania. Ale chyba pomalować lakierem do spękań na białym i następnie pomalować jakimś kolorem. Wtedy spękanie bedzie od góry. Albo zrobić spękanie na spodzie miseczki.  I tak chyba powinnam zrobić. Najpierw biały, następnie ciemny kolor, następnie lakier do spękań i znowu biały i lakier. W ten sposób miałabym spękania na dnie. Ale nie przyszło mi to do głowy. Zauważyłam pod światło że moja miseczka ma prześwity bo niedokładnie pomalowałam białym. Dlatego na koniec pozbierałam jakieś powycinane obrazki z serwetki i ponaklejałam, potem pokryłam lakierem. Efekt na dnie miseczki wyszedł trochę przypadkowy i nie widoczny od góry. Lepiej byłoby naklejać od brzegu. Ale człowiek się uczy.

Tak czy owak decoupage bardzo mi się podoba. Już coś wiem i może kiedyś będę się nim zajmować.

 

2 Comments
  1. Pani Malgosiu ja to robie od lat tylko nie technika serwetkowa

    1. Super, nie wiedziałam, że pani zajmuje się działalnością artystyczną. Skupiam się raczej na malarstwie, ale warto wiedziec jak się robi różne rzeczy bo może kiedyś się tym będę zajmować.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *